Kiedy sąsiedzi państwa Tatarów obudzili się następnego ranka i znaleźli kury na drodze, pośpieszyli do Tuszka z wiadomością, że jego ptaki uciekły. Wyobraźcie sobie ich przerażenie, gdy w domu nikogo nie zastali, za to ujrzeli ślady ogromnej stopy, krew i pióra, a do tego wyłamane tylne drzwi.
Nie minęła godzina, a wielki tłum zebrał się wokół pustego domu Tuszka, przyglądając się śladom potwora, roztrzaskanym drzwiom i zdemolowanemu wnętrzu. Zapanowała panika i kilka godzin później wieści o napadzie ikaboga na dom rzeźnika z Baleronburga rozeszły się na cztery strony świata. Miejscy heroldzi zadzwonili na rynkach i już po kilku dniach tylko Błotniacy nie wiedzieli, że ikabog przedostał się nocą na południe i porwał dwie osoby.
Baleronburski szpieg, który przez cały dzień krążył w tłumie, żeby obserwować reakcje ludzi, przesłał Fujplujowi informację, że plan powiódł się znakomicie.
Wczesnym wieczorem, kiedy szpieg miał się już udać do gospody, aby nagrodzić się bułką z kiełbaską oraz kuflem piwa, zauważył grupkę mężczyzn, którzy szeptali między sobą, patrząc na jeden z monstrualnych odcisków stopy ikaboga. Szpieg podszedł bliżej.
– Przerażające, prawda? – odezwał się. – Co za rozmiar! Jakie długie pazury!
Jeden z sąsiadów Tuszka wyprostował się i zmarszczył brwi.
– Ikabog podskakuje na jednej nodze – oświadczył.
– Słucham? – zdumiał się szpieg.
– Podskakuje na jednej nodze – powtórzył sąsiad. – Wystarczy spojrzeć. To ta sama lewa stopa, wszędzie. Albo podskakuje, albo…
Nie dokończył zdania, ale jego mina zaniepokoiła szpiega, więc zamiast udać się do gospody, ponownie dosiadł konia i pogalopował do pałacu.
Tłumaczenie Małgorzata Hesko-Kołodzińska i Piotr Budkiewicz